W ubiegłym tygodniu, opisałam na Facebooku, krótką wymianę zdań, pomiędzy mną, Amelką, a sąsiadką, która w dobrej wierze, chciała nagradzać ją brawami, za to, że jest duża i już nie płacze. Moja elokwentna córka, po chwili namysłu, powiedziała, że gdyby była smutna, albo zezłoszczona i nie płakała.. to byłby to kłopot i nieporozumienie.
W rzeczywistości jest dokładnie tak. Nie bierzemy jednak tego pod uwagę.
Udawaj, na zdrowie?
Wszystkim byłoby wygodniej, gdyby świat nie manifestował trudnych zachowań i emocji. Tak przynajmniej może się wydawać. Wielu z nas ma problem z tym, że żona płacze ( jak ją uspokoić, po co te łzy?), mąż jest smutny ( ale o co, czemu on nie umie rozmawiać?), ktoś wyraża swoje zdenerwowanie, złość, jest zbyt podekscytowany itp. Bywa, że irytuje nas ponad miarę dziecięca ekspresja i wydaje nam się, że naszym obowiązkiem, jako rodziców, jest to poskromić, utemperować, sprawić, że mały człowiek będzie się zachowywał spokojnie, z godnością, i na miarę tego jak my sami postrzegamy sytuacje, w których się znajduje.
Latami uczymy się udawać. Tak udawać. Że nic się nie stało. Że nie ma o czym mówić. Że to nic wielkiego. Tracimy w pewnym momencie rozeznanie, czy tak w istocie jest, czy nasza reakcja jest zasłoną dymną, rozwieszoną po to, by się nie wygłupić, nie zbłaźnić, nie wyjść na sentymentalnego durnia, który ( o zgrozo!!) nad sobą nie panuje.
Chłopaki nie płaczą
Dzieci, od niemowlęctwa znają komunikat: "ależ nic się nie stało". Nie boli cię, nie płacz, to nic wielkiego, uspokój się. W dobrej wierze zaprzeczamy temu, co naprawdę czują i uczymy je tego samego. Nie płacz - duże dziewczynki nie płaczą. Nie mazgaj się - jesteś mężczyzną mamusi, no już, pani będzie się z ciebie śmiać. Znacie? Jestem pewna, że tak. To tak powszechne jak dzień dobry.
Dając dziecku tego typu komunikaty, uczymy je że nie warto manifestować swoich uczuć: a już na pewno nie tych, z którymi otoczeniu nie po drodze. Boli? Zaciśnij zęby. Jest ci smutno, źle, jesteś rozczarowany? Przyzwyczajaj się! Życie jest ciężkie, nikt cię nie będzie głaskał po główce.
W ten sposób hodujemy kolejne pokolenia ludzi, którzy nie potrafią mówić o tym co czują, nie znają siebie, nie ufają swojemu ciału, nie wiedzą, kiedy ich boli, a kiedy nie i jak to wyrazić.
Poprawność szkodzi
Afiliacja - czyli przystosowanie do warunków panujących w środowisku, jest konieczna. Nie powinna ona jednak nigdy oznaczać zaprzeczenia sobie, wyparcia się wszystkiego co nasze, w imię tego, co dla kogoś wygodne. Dziś, często, dorośli starają się być tak poprawni jak to tylko możliwe. Zbierają niewyrażone emocje, razem z kapitałem lat. Kiedy patrzę na takich z pozoru uporządkowanych, wzorowych obywateli, zastanawiam się, kiedy to w końcu w nich wybuchnie. I w jaki sposób.
Niewyrażona złość, gniew - często manifestuje się w różnych, psychosomatycznych schorzeniach, bywa, że kończy się nawet rakiem, zawałem, poważnymi chorobami serca. Czasem ktoś dostanie zwykłej furii, ale to najoptymistyczniejsza wersja zdarzeń. Furia mija szybko. Choroby leczy się latami.
Ma być lepiej
Jeśli wyrazimy nasze emocje, one znikają, ewaluują, przechodzą do innego stadium. Zaprzeczanie temu, to kłopot i nieporozumienie. Zupełnie jak odkładanie w kółko pracy, którą kiedyś i tak należy będzie wykonać.
Czasem trzeba się zezłościć, czasem trzeba się popłakać. Mamy prawo bywać rozczarowani, wkurzeni, rozgniewani, mamy prawo czasem źle się czuć. Nie ma co udawać. Nie rzucamy się na podłogę i nie bijemy pięściami o podłogę. Nasze dzieci też z tego wyrosną. Nie mówmy im tylko, że złość, płacz, smutek, to rzeczy wstydliwe, których nie wolno odczuwać.
Masz rację, niewyrażone emocje, to destrukcyjna siła, która w ostatecznie obraca się przeciwko nam samym. Stąd choroby pojawiające się po wielu latach "poprawnego", jednak nieprawdziwego życia. Wielką mądrością jest wyrażanie emocji tak, żeby nikogo nie skrzywdzić, a i samemu się w nich nie zatracić.
'poprawne' ale niezgodne ze sobą, jak wiele osób tak żyje i nie wie o co chodzi, znajduje jakieś wytłumaczenia od czapy, kiedy np. powiedzieć im wiesz to nie o to chodzi czy tamto tylko w sumie przyznaj przed sobą mimo, że dom super, dzieci są ale mąż od początku w ogóle nie ten i stąd to ... niektórzy nie chcą takiej prawdy ale tracą ... życie
Dzięki za ten wpis. Ja sam mam czasami problemy z poprawnym "nazywaniem" własnych emocji. I teraz trzeba wielkiej delikatności, wyczucia ..., żeby dzieciom potrafić pomóc, a nie zaszkodzić. Od pewnego czasu pojawiają mi się w głowie myśli czy nie za bardzo chcemy nasze dzieci "układać" wg naszej wizji ich potrzeb, a nie wg realnych ich potrzeb. I to nie są uspokajające myśli.
to trudno, sorry Winettou trzeba im powiedzieć :-) warto walczyć o to, by być sobą, jak już tu pisałyśmy nawet jak ludzie się obrażają, nawet odchodzą, odsuwają się, nie da rady, żeby wszyscy nas lubili... widocznie to nie było w ogóle dla nas towarzystwo, birds of a feather flock together - nie wiem jak się to tłumaczy ale chodzi o to, że znajdziemy podobnych do siebie, zależy tylko czy właśnie odważymy się być naprawdę sobą
Masz rację, niewyrażone emocje, to destrukcyjna siła, która w ostatecznie obraca się przeciwko nam samym. Stąd choroby pojawiające się po wielu latach "poprawnego", jednak nieprawdziwego życia.
OdpowiedzUsuńWielką mądrością jest wyrażanie emocji tak, żeby nikogo nie skrzywdzić, a i samemu się w nich nie zatracić.
Twoja córka ma genialną intuicję :)
'poprawne' ale niezgodne ze sobą, jak wiele osób tak żyje i nie wie o co chodzi, znajduje jakieś wytłumaczenia od czapy, kiedy np. powiedzieć im wiesz to nie o to chodzi czy tamto tylko w sumie przyznaj przed sobą mimo, że dom super, dzieci są ale mąż od początku w ogóle nie ten i stąd to ... niektórzy nie chcą takiej prawdy ale tracą ... życie
Usuńbardzo popieram, bardzo!
OdpowiedzUsuńpodpisuję się, że to wszystko prawda i warto wyrażać uczucia, negatywne też.
OdpowiedzUsuńDzięki za ten wpis.
OdpowiedzUsuńJa sam mam czasami problemy z poprawnym "nazywaniem" własnych emocji. I teraz trzeba wielkiej delikatności, wyczucia ..., żeby dzieciom potrafić pomóc, a nie zaszkodzić.
Od pewnego czasu pojawiają mi się w głowie myśli czy nie za bardzo chcemy nasze dzieci "układać" wg naszej wizji ich potrzeb, a nie wg realnych ich potrzeb. I to nie są uspokajające myśli.
Ludzie jednak często nie rozumieją. Często gdy wyrażamy nasze emocje odbierani jesteśmy jako humorzaści, obrażalscy itp.
OdpowiedzUsuńto trudno, sorry Winettou trzeba im powiedzieć :-) warto walczyć o to, by być sobą, jak już tu pisałyśmy nawet jak ludzie się obrażają, nawet odchodzą, odsuwają się, nie da rady, żeby wszyscy nas lubili... widocznie to nie było w ogóle dla nas towarzystwo, birds of a feather flock together - nie wiem jak się to tłumaczy ale chodzi o to, że znajdziemy podobnych do siebie, zależy tylko czy właśnie odważymy się być naprawdę sobą
UsuńBardzo pozytywny wpis, fajnie się czyta.
OdpowiedzUsuńAż chce mi się wyrażać pozytywne uczucia -> muszę spróbować - mam akurat urlop, więc to dobra pora.