Jeden z mitów współczesnej kultury masowej, opiera się na wierze w to, że jeśli oddasz wszystko, postarasz się naprawdę bardzo, zaciśniesz zęby i wytrzymasz, to zyskasz również wszystko. Świat odpłaci za twoje poświęcenie, złote góry ruszą z miejsca, same staną na twojej drodze.
Kiedy zimą, Justyna Kowalczyk zdobywała medale i biegała ze złamaną stopą, cała Polska chórem biła brawo i wstawiała na portale społecznościowe radosne memy, o tym jak to pokazała reszcie świata. Kiedy na to patrzyłam, to oprócz wielkiego podziwu dla Pani Justyny, mimo morza szacunku dla jej wytrzymałości i odwagi, hartu ducha i zawziętości, rosło we mnie pytanie. O to jaka jest cena tego wszystkiego? Kto za to zapłaci? Dziś, po wywiadzie, którego Justyna Kowalczyk udzieliła GW, wiem, że było to pytanie zasadne. Widzimy wszyscy, kto płaci - widzimy także czym.
Może wynika to z pewnej nonszalancji, może z wymogów wspomnianej kultury, a może po prostu liczymy na to, że nam, akurat nam, jakoś się upiecze. Związek przyczynowo - skutkowy jest oczywisty. Jeśli poświęcasz absolutnie wszystko, jeśli twoje życie wisi jak na włosku, wyłącznie na jednej, jedynej nici - związanej czy to z karierą, czy ze zdobywaniem szczytów, czy z poświęcaniem się dla rodziny, wypalenie musi przyjść. Często towarzyszy mu porażający brak poczucia jakiejkolwiek równowagi, poczucie klęski na wszystkich innych polach życia i wszechogarniający smutek. Stąd już tylko krok do depresji. A depresja, to jak stać nad przepaścią.
W szkole życia
Tych historii są tysiące, a my jak kiepscy uczniowie, wiecznie wolimy uczyć się na błędach własnych, a nie cudzych. Judy Garland - filmowa Dorotka z "Czarnoksiężnika z OZ", była jedną z najsławniejszych aktorek lat czterdziestych i pięćdziesiątych. Rozpoznawana na całym świecie, wielbiona i nagradzana, walczyła przez całe swoje życie z niską samooceną, dramatycznym brakiem poczucia własnej wartości i manipulacją. Szybko uzależniły się od leków, pięć razy wychodziła za mąż, w 1947 roku, podczas kręcenia filmu "Pirat", przeżyła załamanie nerwowe i próbowała popełnić samobójstwo. Finalnie, zmarła w wieku 47 lat, na skutek przedawkowania barbituranów. Ray Bolger, który grał z nią w "Czarnoksiężniku z Oz", powiedział w czasie pogrzebu, że Judy, "po prostu się wyczerpała".
Nie ona pierwsza, nie ona ostatnia. Pomyślcie o Marlin Monroe, o Elvisie, o Janis Joplin i całym panteonie tych, którzy żyli szybko i umierali młodo.
Ile to kosztuje?
Cena, jaka jest cena? Kto ją zapłaci? Czy chcę ją płacić? To zasadnicze pytania, które powinniśmy sobie zadawać nie tylko w momencie, kiedy życie rzuci nas na łopatki, ale wcześniej, znacznie wcześniej.
Chińczycy, w tradycji wschodniej medycyny, mówią, że każdy z nas rodzi się z esencją QI, czyli swoistą energią, zapasem sił na całe życie. Energię tę można trwonić, albo oszczędzać. Jeśli na bieżąco, codziennie, nie dostarczamy sobie tego co nam niezbędne: zdrowo jedząc, rozsądnie żyjąc, odpoczywając kiedy trzeba, respektując naturalne cykle naszego organizmu, to nie ma cudów: energia QI zostanie wyczerpana. Nie da się żyć bez energii. Symptomem wyczerpywania się naszych najistotniejszych zapasów są oprócz chorób stricte somatycznych także choroby psychiczne, spadki nastroju, brak energii, poczucie bezsensu istnienia i nieumiejętność docenienia życia, takim jakie ono po prostu jest.
Równowaga głupcze
Kiedy bateria się wyczerpie, może być za późno na ładowanie. Czas na reakcje jest znacznie wcześniej. Bądź pojętnym uczniem. Reaguj kiedy zobaczysz pierwsze ostrzegawcze znaki. Nie czekaj na ostatnie pięć minut, nie walcz z tym co oczywiste. Zobacz ciągi przyczynowo skutkowe. Szukaj pomocy.
Jakkolwiek by nie patrzeć na nasze cele, nasze marzenia i potrzeby, to życie, samo w sobie powinno być na pierwszym miejscu. Bez niego nie będzie ani sukcesu, ani miłości, ani pieniędzy.
Afirmacja życia, afirmacja tego co dla nas dobre, ekologiczne, co pozwala nam spokojnie i w zgodzie żyć, powinna być naszym nadrzędnym celem. Nie bierzcie przykładu z tych, którzy oddali wszystko i zostali z pustymi rękami. Cokolwiek by mówić, sukces wcale nie zapełnia dziury w duszy. Nie dajcie się nabrać. Nie tędy droga.
Bardzo dziękuję za ten post. Bardzo mi pomógł , ja właśnie czuje się wyczerpana jako matka , żona , pracownik. Poczucie bezsilności mnie ogarnia. Dołują mnie problemy dzieci, które mają problemy z kolegami. Bałam się kiedyś o tym rozmawiać, wstydziłam się, teraz mówię o tym głośno. Proszę poruszaj też tematy związane z trudem macierzyństwa, wypaleniem się kobiet, osamotnieniem (meżowie, różnie się interesują codziennymi problemami) czy my musimy być perfekcyjne? Pozdrawiam.Ela
Elu, nie musimy być perfekcyjne. Więcej: my same to bierzemy, ten przymus perfekcjonizmu. I to się może zmienić tylko wtedy, kiedy same podejmiemy taką decyzję. Inaczej się nie da. Serdecznie zapraszam Cię do zakładki "Macierzyństwo" tam znajdziesz kilka artykułów - obiecuję, że niebawem coś jeszcze w temacie napiszę! Pozdrawiam Cię i trzymam kciuki!
Bardzo pożyteczny post. Trafnie i w skondensowany sposób ujęty problem naszej pogoni. Czytam obecnie OSHO - część o świadomości. W tym sęk, że żyjemy jak lunatycy. Małgosia pisała już wiele razy tutaj o kontakcie ze sobą. Właściwie to najprostsza rzecz na świecie. A cierpimy, bo nam tego brakuje. Człowiek zaś i tak zawsze ma tylko siebie i tylko do siebie może wrócić. To nie samotność. A tak nam się kojarzy, dlatego szukamy ciągle na zewnątrz. Wszystko jest w nas. Czasami dochodzę do chwil, w których spotyka mnie coś jakby olśnienie, poczucie wielkiej ulgi i radości, smak wolności. To takie chwile bycia ze sobą. Często przy kontakcie z przyrodą, zawsze jednak w ciszy. To, co pisze Małgosia, to wszystko prawda. Kochani, szanujmy samych siebie, kochajmy siebie, bądźmy tu i teraz, skupiajmy się na obecnej chwili, bo tylko wtedy nie będziemy czuć, że nam uciekła. Nie można być w przeszłości ani w przyszłości. Można być tylko teraz. OSHO napisał, że nie będzie pokazywać, że w dłoni trzymamy kamienie mając je za diamenty. Sami musimy to zobaczyć. On tylko chce w nas wzniecić dar patrzenia, uważnego patrzenia, słuchania i tylko bycia. Wtedy dopiero zobaczymy, co w mamy w naszej dłoni. I gdy sobie to uświadomimy sami, łatwiej będzie żyć, wybierać, czuć. Czasem trzeba wyprostować palce i ujrzeć, czym naprawdę jest to, co kurczowo ściskamy i za czym biegniemy. Małgosiu, gratuluję Ci daru ubierania w słowa tych wszystkich treści, które przekazujesz. Gratuluję Ci, że jesteś w miejscu, które jest dla Ciebie radosne i Twoje. Trzymam kciuki za wszystkich nas, którzy nie wstydzą się być wolni i radośni. Życie jest piękne. Zawsze. Tylko trzeba otworzyć oczy. Prawda?
Bożena jest bardzo niezadowolna z powodu przeczytania tego posta. Bo dowodzi on niezbicie, że jednak powinna ona poważnie się zastanowić nad wyprowadzeniem się ze swojej kopalni do innej. Tak jej się czas jakiś zdaje, ale sie cyka i udaje, że jest inaczej. A tu bach, znów jak krowie na rowie napisano, że weź się, babo, za siebie.
Bardzo dziękuję za ten post. Bardzo mi pomógł , ja właśnie czuje się wyczerpana jako matka , żona , pracownik. Poczucie bezsilności mnie ogarnia. Dołują mnie problemy dzieci, które mają problemy z kolegami. Bałam się kiedyś o tym rozmawiać, wstydziłam się, teraz mówię o tym głośno. Proszę poruszaj też tematy związane z trudem macierzyństwa, wypaleniem się kobiet, osamotnieniem (meżowie, różnie się interesują codziennymi problemami) czy my musimy być perfekcyjne? Pozdrawiam.Ela
OdpowiedzUsuńElu, nie musimy być perfekcyjne. Więcej: my same to bierzemy, ten przymus perfekcjonizmu. I to się może zmienić tylko wtedy, kiedy same podejmiemy taką decyzję. Inaczej się nie da. Serdecznie zapraszam Cię do zakładki "Macierzyństwo" tam znajdziesz kilka artykułów - obiecuję, że niebawem coś jeszcze w temacie napiszę!
UsuńPozdrawiam Cię i trzymam kciuki!
Ja już dawno przestałam dążyć do bycia idealną. To nudne i lepiej skupić się na tu i teraz. Na prostym szczęściu!
OdpowiedzUsuńDziękuję, zajrzę do tej zakładki. Od niedawna jestem tu gościem i nie wszędzie jeszcze dotarłam . Ela
OdpowiedzUsuńBardzo pożyteczny post. Trafnie i w skondensowany sposób ujęty problem naszej pogoni.
OdpowiedzUsuńCzytam obecnie OSHO - część o świadomości. W tym sęk, że żyjemy jak lunatycy.
Małgosia pisała już wiele razy tutaj o kontakcie ze sobą.
Właściwie to najprostsza rzecz na świecie. A cierpimy, bo nam tego brakuje. Człowiek zaś i tak zawsze ma tylko siebie i tylko do siebie może wrócić. To nie samotność. A tak nam się kojarzy, dlatego szukamy ciągle na zewnątrz. Wszystko jest w nas.
Czasami dochodzę do chwil, w których spotyka mnie coś jakby olśnienie, poczucie wielkiej ulgi i radości, smak wolności. To takie chwile bycia ze sobą. Często przy kontakcie z przyrodą, zawsze jednak w ciszy.
To, co pisze Małgosia, to wszystko prawda.
Kochani, szanujmy samych siebie, kochajmy siebie, bądźmy tu i teraz, skupiajmy się na obecnej chwili, bo tylko wtedy nie będziemy czuć, że nam uciekła.
Nie można być w przeszłości ani w przyszłości. Można być tylko teraz.
OSHO napisał, że nie będzie pokazywać, że w dłoni trzymamy kamienie mając je za diamenty.
Sami musimy to zobaczyć. On tylko chce w nas wzniecić dar patrzenia, uważnego patrzenia, słuchania i tylko bycia. Wtedy dopiero zobaczymy, co w mamy w naszej dłoni. I gdy sobie to uświadomimy sami, łatwiej będzie żyć, wybierać, czuć. Czasem trzeba wyprostować palce i ujrzeć, czym naprawdę jest to, co kurczowo ściskamy i za czym biegniemy.
Małgosiu, gratuluję Ci daru ubierania w słowa tych wszystkich treści, które przekazujesz.
Gratuluję Ci, że jesteś w miejscu, które jest dla Ciebie radosne i Twoje.
Trzymam kciuki za wszystkich nas, którzy nie wstydzą się być wolni i radośni.
Życie jest piękne. Zawsze. Tylko trzeba otworzyć oczy. Prawda?
Prawda :) dzięki!!
UsuńBożena jest bardzo niezadowolna z powodu przeczytania tego posta. Bo dowodzi on niezbicie, że jednak powinna ona poważnie się zastanowić nad wyprowadzeniem się ze swojej kopalni do innej. Tak jej się czas jakiś zdaje, ale sie cyka i udaje, że jest inaczej. A tu bach, znów jak krowie na rowie napisano, że weź się, babo, za siebie.
OdpowiedzUsuńHa! Pytanie co z tym zrobi Bożena;) ?
UsuńSwiat zwariowal a ludzie pozwolili zapedzic sie w kozi rog.....,
OdpowiedzUsuńtylko,ze prawie wszyscy.......to dziwi i martwi i napawa obawa,
pozdrawiam,
e.