O mnie

Jestem optymistką z wyboru i z konieczności - ponieważ uważam, że bez uśmiechu życie staje się szare i nie do zniesienia... [Czytaj dalej]
Psychologia · Inspiracja · Życie
Czy wiecie, że nawet 90 % kobiet i 75 % procent mężczyzn w Polsce stwierdza, że są meteopatami lub przynajmniej osobami mającymi skłonność do meteopatii? Liczba "chorych na pogodę" rośnie też w Europie Zachodniej, gdzie przez ostatnie 50 lat, uległa podwojeniu. Czy my czasem nie poszaleliśmy?
Zgadzam się z tym co napisałaś, poza stwierdzeniem, że ''Slonce nie jest remedium na dobre życie''. Może nie jest remedium, ale skoro nie ma naukowego potwierdzenia na to, że pogoda może mieć wpływ na nasz nastrój i inne somatyczne objawy, tak coraz częściej twierdzi się, że brak słońca może mieć negatywny wpływ na nasz organizm. I naukowo stwierdzono, że brak światła to brak witaminy D, a brak witaminy D to obniżona odporność. Słyszałam, o leczeniu łagodnych stanow depresyjnych terapią światem. Nie wiem tylko czy ma to jakieś poparcie naukowe jak w przypadku witaminy D. Regularna aktywność na świeżym powietrzu, racjonalne odżywianie i dobre domowe nalewki pomagają ''przetrwać'' wiatry i mrozy, przeważnie bez bólu glowy :))) Ania G
OdpowiedzUsuńJasne: Ale nie oznacza to, że jak jest deszczowy dzień to z automatu mamy mieć początek depresji, prawda?
UsuńOczywiście, że prawda. Niestety, mam wrażenie że zbyt często chandre, niezależnie czym spowodowaną nazywamy depresją, zapominając jak ciężką i poważną jest ona chorobą. Ania G
UsuńTe twarde i mierzalne dowody nieraz już okazywały się nie tak twarde;)
OdpowiedzUsuńJa się zupełnie nie zgadzam z taką tezą, że pogoda nie ma wpływu na nasze samopoczucie. Można popytać na pogotowiu choćby.
Jesteśmy częścią natury i jako tacy podlegamy jej wpływom, również pogody. Podobnie jak podlegamy wpływom Księżyca, ale to jeszcze mniej naukowe się wydaje.
Słońce nie jest remedium, ale bez słońca nie ma życia.
No to przecież nie piszę, że mamy się zamknąć w piwnicy ;) A to pogotowie... Np w upały większość problemów wynika z tego, że ludzie za mało piją. Przykładów można by podać więcej. Generalnie mamy skłonności do racjonalizowania i wymyślania powodów naszego słabego samopoczucia. Łatwiej powiedzieć: boli mnie głowa bo spadło ciśnienie, niż stwierdzić : piję za dużo kawy, na spacerze byłam ostatnio miesiąc temu, generalnie nie dbam o siebie. Oto chodzi. Meteopatia to rodzaj hipochondrii. Może niegroźna ale da się żyć lepiej i po prostu dbać o siebie.
UsuńJak świeci słońce, to większość z nas lepiej się czuje, czy to zimową porą czy letnią (nie mówię o upałach). Czy Ty nie? Bo ja zdecydowanie mam inną energię gdy jest słonecznie niż jak plucha na dworze. I nie chodzi nawet o to, że jak plucha, to mnie strzyka w kościach, bo jeszcze nie;)
UsuńPrzed burzą czuję się gorzej niż po, jak jest wietrznie tak samo. Czy jestem zatem hipochondrykiem, a wystarczyłoby bardziej zadbać o siebie...?
Ja bym rozróżniła dwie kwestie: jedna to wpływ pogody na samopoczucie (moim zdaniem bezdyskusyjny, wbrew temu co twierdzisz, choć oczywiście nie na każdego taki sam i oczywiście zadbanie o siebie ma kluczowe znaczenie (powiedziałabym, że to warunek konieczny, ale niewystarczający), a druga to zmienność pór roku, a z tym z kolei jest związane to, że nie każda pora jest naszą ulubioną.
Natomiast każdą porę roku można wykorzystać zgodnie z jej naturalnym przeznaczeniem, bo każda przynosi/daje nam coś potrzebnego.
Tylko chyba tutaj jest największy problem, że trudno nam to zaakceptować, bo daleko od tej natury odeszliśmy i chcielibyśmy mieć np. taką samą energię przez cały rok, choć zima jest po to, żeby zwolnić.
Ja np. za zimą nie przepadam z prozaicznych dość powodów: trzeba odśnieżać (z czego można oczywiście uczynić też dobrą zabawę, czasem mi się udaje), wzrastają znacznie koszty utrzymania (ogrzewanie), nie mogę korzystać z ogrodu itp. Ale oczywiście nastawienie się negatywnie, bo znów zima idzie nie ma sensu, ani samopoczucia nikomu nie poprawi. Więc tutaj widzę pracę nad sobą.
Do rozgrzewającego pożywienia dojrzałam już jakiś czas temu;)
pewnie, że wolę słońce :) Ale jak pada, też można mieć dobry nastrój i może bardziej się nim zajmijmy, a nie argumentami kto ma rację ;)
Usuńno i tym słońcem dzisiejszym!!! W końcu świeci i to jak! :)
UsuńNo sama widzisz, czy zachwyciłabyś się jakby lało?:D
UsuńJakby tak pięknie lało, to pewnie!!! Uwielbiam burzę na przykład!! Mogłabym patrzeć codziennie! :) Ostatnio byłam u koleżanki, i mimo że deszczowa pogoda była nam mocno nie na rękę bo dzieci nie bardzo dało się puścić do ogrodu, to spojrzałam na świat jej oczami, i zobaczyłam w tym deszczu tyle fajnej nostalgii, tyle uroku, tyle koloru, zapachu, blasku... O to chyba chodzi :)
UsuńZdecydowanie tak, tylko to na chwilę nam z reguły wystarcza;)
Usuńale czy życie się nie składa z chwil? :)
UsuńELizabeth: Małgosiu, ja też lubię deszcz, bo mówią że to barowa pogoda :)))
OdpowiedzUsuńMoje dziecko uczęszcza do szkoły specjalnej, gdzie uczniami są dzieci z róznymi niepełnosprawnościami. W przypadku gorszej aury pogodowej, widać jak na dłoni jej skutki na zachowanie i samopoczucie dzieciaków - i jest to efekt masowy, nie jednostkowy. Jesteśmy częścią przyrody i trochę nieuczciwe jest selekcjonowanie jej wpływu na nas - ciepłe słonko robi nam dobrze, paskudny deszcz to już wymówka na zly nastrój. Każdy człowiek ma swoją indywidualną wrazliwość i rozumiem ludzi, którzy 'chorują' na pogodę - psychicznie czy fizycznie. Moje 11 dziecko przy ciśnieniu powyżej 1020 'ciśnie głowa' jak to sam określa i wieczorem nie może usnąć, a moja kotka przed zbliżająca się burzą chowa sie do łóżka. Zreszta zwierzaki sa fenomenalne sensorycznie - potrafia wyczuć chociazby zbliżające się trzęsienie ziemi - mimo, że my ludzie kompletnie niczego wtedy nie odczuwamy. Podobnie pogoda ma swoje niewidzialne wibracje. Wydaje mi się, że osoba świadoma siebie psychicznie i czująca swoje ciało, czuje równocześnie wszelkie zewnętrzne zależności jakie na nią oddziałują jak jedzenie, środowisko w którym żyje, oraz klimat i pogoda włąsnie. Ja osobiście prowadzę bardzo zdrowy tryb zycia, jednakże nie o każdej porze roku i nie każdego dnia czuje się jednakowo dobrze i odnalazlam przyczyny tego, wiem juz co mi służy, a na co muszę uważać. W mojej ocenie pogoda ma na nas mocno odczuwalny wpływ i jest na to masę dowodów. Ważne tylko, aby nie była ona usprawiedliwieniem czy wymówką dla lenistwa, gniewu, rozdrażnienia itp.
OdpowiedzUsuńTakże nie zgadzam się z Małgosią, że pogoda nie ma na nas wpływu. Ma ogromny. Myślę tylko, że Gosi chodziło o to, że wpływ ten ( często właśnie negatywny) uważamy za ostateczność i powód do użalania się lub usprawiedliwiania, gdy tymczasem też możemy reagować na skutki pogody w naszym ciele, czy też profilaktycznie oddziaływać znając już potencjalnie zbliżającą się z uwagi na pogodę zmianę w naszym samopoczuciu.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi zaś o wpływ aury na nasze ciało, całkowicie nie zgadzam się z Małgosią, że jest to przesadzony wymysł. Bardzo dobrze widzę to po sobie. Bezbłędnie odczytuję zmianę pogody zanim usłyszę o niej w wieczornych wiadomościach. Nie mylę się. Słońca nie lubię, ale to moja sprawa, nie psioczę na nie, gdy świeci i mi przeszkadza.
Moja córka klei się do poduszki rano zawsze, gdy jest pełnia, zaś syn jest nieznośny w okresach siąpiącego godzinami deszczu i nie wynika to z tego, że nie ma co robić, bo z tym nie kłopotu, a marudzący i płaczliwy był w takie dni od kołyski.
Tak więc szanujmy to, że pogoda to element naszego życia i ma na nas wpływ z całą pewnością. Czyńmy jednak świadomie użytek z wiedzy na temat tego wpływu, by zachować zdrowie, radość życia i sprawność.
Po komentarzach widać, że temat jest gorący :) Nie będę z Wami polemizować, bo w końcu swoje zdanie wyraziłam w tekście i każdy ma prawo do tego samego :)
UsuńZwróćcie tylko uwagę, że np. skandynawskie dzieci, spędzające trzy czwarte życia na dworze, deszcz, śnieg czy zawierucha, nie cierpią raczej na senność czy spadki nastroju z powodu pogody ( gdyby tak było, musiałby to być stan prawie permanentny;) - im mniej korzystamy z pogody - im bardziej traktujemy ją jako ZŁĄ - i tak ją widzimy - tym gorzej się czujemy - to prosta zależność. A co do przewidywania pogody : badacze z Instytutu Balneologii i Klimatologii Uniwersytetu w Monachium, sprawdzali, czy rzeczywiście meteopaci na podstawie samopoczucia potrafią określić pogodę. Większość z nich odizolowana od prognoz i widoku za oknem nie umiała powiedzieć – tylko na podstawie samopoczucia – czy akurat mamy niż czy wyż, słońce czy deszcz. Nie trafiali.
Oczywiście, że jesteśmy połączeni z naturą. Ale traktujmy ją raczej jako sprzymierzeńca, a nie wroga.
I ostatnia rzecz: nie o to chodzi w gruncie rzeczy, co jest obiektywną prawdą, ale o to, jak to w co wierzymy nam służy, albo nie. Mnie meteopatia nie służy. Chcę się czuć dobrze także wtedy, kiedy nie jest tak pięknie jak dzisiaj :) I chcę widzieć piękno także w szarości jesieni i zimy:)
Pozytywne i świadome myślenie jak najbardziej, ale nie kosztem negowania prawd przyrody i naginania na swoje potrzeby nauki.
UsuńSkandynawia ma chłodny klimat, ale za to bardziej ustabilizowany. W środkowej Europie natomiast, zmiany pór roku i wahania pogodowe są o wiele mocnijesze i wyraźniejsze.
Zależnośc mojego samopoczucia od tego jak 'traktuję' pogodę, uważam za mocno naiwne. Na Księżyc równiez mogę patrzeć przychylnie lub negatywnie, lecz nie nie zmieni to faktu, ze powoduje on przypływy i odpływy.
Negowanie sił przyrody i pogody, to odcinanie sie od siebie i Wszechświata, odłączenie swojej łączności z nim.
I myślę, że nie ma 'złej' pogody. Ja lato tylko toleruję, ale to, w czym czuje sie bosko - fizycznie jak i psychicznie - to jesień. Pozdrawiam:)
Ależ polemizujesz Małgosiu :). Tylko nie wiem, co udowadniamy?
OdpowiedzUsuńkażdy swoje zdanie, jak w życiu ;)) pozdrawiam!
Usuń