Podobno najwięcej pozwów rozwodowych jest składanych po wakacjach i Bożym Narodzeniu. Wtedy też zapełniają się gabinety terapeutów, lekarze mają pełne ręce roboty.
Wakacje to czas relaksu - ale jak wiemy - wcale nie łatwo jest odpoczywać, kiedy żyje się na co dzień jak hart w gonitwie. Jeszcze trudniej spotkać się ze sobą, z bliskimi, kiedy nagle mamy więcej czasu, więcej bliskości i wszystko to, od czego udawało nam się miesiącami odwracać plecami, staje z nami nagle twarzą w twarz.
Nie od razu..
Sam wyjazd, sama organizacja, generuje stres. Czy samolot będzie na czas? Czy w aucie nie pęknie opona? Jak dzieci zniosą podróż? Czy biuro podróży wywiąże się z umowy? Jeśli nasze oczekiwania są usztywnione jak gorset sprzed wieków, bardzo łatwo o lawinę emocji, która nie ułatwi nam wypoczynku.
Rozgorączkowany, rozhuśtany umysł, zachowuje się jak łódka na pełnym morzu. W tym stanie łatwo o chorobę. Nie tylko morską. Nie oczekujmy, że nagle, od poniedziałku, zatrzyma się i wskoczy na inne tory. Hamowanie musi trwać, a jak wiemy z fizyki, im większa szybkość, tym silniejszy opór i droga niezbędna, aby się zatrzymać.
Momenty były?
Kiedy staramy się ZA BARDZO, często coś nie wychodzi. Pojawiają się kłótnie, pretensje i frustracja. Miało być nadzwyczajnie, a jest tak sobie. Podobnie gdy plan zasłania właściwy cel. Gdy ważniejsze stają się punkty do zrealizowania, samopoczucie uczestników leci na łeb, na szyję. Szczególnie istotne jest to w przypadku dzieci. One chcą po prostu z nami być i dobrze się bawić. Nie potrzebują zwiedzać ósmego muzeum, czy zaliczać piątej, niezbędnej atrakcji. To co pamiętamy potem z wakacji, to wcale nie monumentalne budowle, czy fantastyczne dzieła ludzkich rąk, ale własne ręce, splecione w uścisku, czy atmosferę na brzegu morza, kiedy słońce zachodziło na horyzoncie, a nasze dzieciaki grzebały patykiem w piachu i przekrzykiwały szum fal.
Połączyć to, co zerwane
Prawda jest taka, że na co dzień żyjemy oddzieleni od rzeczywistości. Przynajmniej tej najbardziej realnej. Nie widzimy drzewa, nie słyszymy o co nas boli głowa, nie czujemy powiewu wiatru. To oddzielenie od siebie, od natury, szkodzi nam bardziej, niż nam się wydaje. Biegając jak chomik w kołowrotku, łatwo zapomnieć, że coś poza tym kołowrotkiem istnieje. Łatwo przegapić cały świat.
Wyjeżdżając na wakacje, warto zostawić go w domu. Nastawić się na bycie, a nie na działanie. Z tego rodzą się fantastyczne pomysły, naprawiają się nadwątlone relacje, zostają cudowne wspomnienia. Nie trzeba jechać na Mauritius, żeby to odnaleźć. Liczy się nie pokonana odległość, ale bliskość. Ta ze sobą, z rodziną, z tymi, na których nam najbardziej zależy.
Obok, całkiem obok
Przyroda potrafi być wspaniałym terapeutą i cudowną nauczycielką. Aby nie zwariować na wakacjach, aby nie oszaleć w życiu, dobrze do niej wracać jak najczęściej, nie tylko na dwutygodniowym urlopie. Każde drzewo to pulsująca energią materia. Każdy las to miliony jeśli nie miliardy stworzeń. Ziemia, po której chodzimy gra i tańczy pod naszymi stopami. Świat żyje wraz z nami.
Wakacje, tak jak życie, mogą być czasem wzrastania, spokoju, radości, albo pasmem udręk.
Czego Wam najbardziej potrzeba? Czemu tego nie zaplanować? Czemu, po prostu sobie tego nie dać ? Kiedy jeśli nie teraz, będzie dobry moment, żeby siebie i bliskich usłyszeć?
Dlatego u mnie wakacjami zajmuje się mój chłopak,chyba to lubi, ja muszę zakupić kosmetyki i lekarstwa i mieć dobry humor:)
OdpowiedzUsuń