Zostawiam

/
14Komentarzy


O ile zdrowsi bylibyśmy, na ciele i na umyśle, gdybyśmy rodzili się dojrzalsi, lub po prostu, lepiej by nas socjalizowano. Gdybyśmy wiedzieli, co jest ważne, a co nie, umieli o siebie zadbać, stawiali granice, a nade wszystko wiedzieli, że głupim ludziom po prostu trzeba odpuścić, zostawić ich w ich własnym sosie, nie dać się wciągać w gierki i bitwy o kapustę. 
O ile piękniej by nam się żyło! O ile sensowniej!


W zeszłym tygodniu, po mediach społecznościowych, krążył ten manifest Meryl Streep: 
“Nie mam już cierpliwości do pewnych rzeczy, nie dlatego, że stałam się arogancka, ale po prostu dlatego, że osiągnęłam taki punkt w moim życiu, gdzie nie chcę tracić więcej czasu na to, co mnie boli lub mnie nie zadowala. Nie mam cierpliwości do cynizmu, nadmiernego krytycyzmu i wymagań każdej natury. 

Straciłam wolę do zadowalania tych, którzy mnie nie lubią, do kochania tych, którzy mnie nie kochają i uśmiechania się do tych, którzy nie chcą uśmiechnąć się do mnie. Już nie poświęcę ani minuty na tych, którzy chcą manipulować.Postanowiłam już nie współistnieć z udawaniem,hipokryzją, nieuczciwością i bałwochwalstwem.Nie toleruję selektywnej erudycji, ani arogancji akademickiej. 

Nie pasuję do plotkowania. Nienawidzę konfliktów i porównań. Wierzę, też w świat przeciwieństw i dlatego unikam ludzi o sztywnych i nieelastycznych osobowościach. W przyjaźni nie lubię braku lojalności i zdrady. Nie rozumiem także tych, którzy nie wiedzą jak chwalić lub choćby dać słowo zachęty. Mam trudności z zaakceptowaniem tych, którzy nie lubią zwierząt. A na domiar wszystkiego nie mam cierpliwości do wszystkich, którzy nie zasługują na moją cierpliwość.“ 

Ja wybieram podobnie, i już dawno, dawno temu, napisałam o tym, że nie gram w cudzym teatrze.  

Wiem jednak, jak ciężki to dla wielu wybór, wiem też doskonale, że wielu takiego wyboru nie widzi i napisze, że co wolno jakiejś hollywoodzkiej aktorce, to na pewno nie statystycznemu Kowalskiemu, który żyje w oparciu o "muszę, powinienem, kazali mi".

A jednak..

Masz, jako dorosły człowiek, ogromny wpływ na to, kim się otaczasz, co znosisz, na co pozwalasz, komu odmawiasz, a czemu mówisz "tak". Zasada jest prosta. Im mniej z tego wyboru korzystasz, tym mniej go masz. 

Wszyscy, absolutnie wszyscy jesteśmy egoistami. Dlatego, jeśli dajesz komuś palec, z dużą pewnością sięgnie i po całą rękę. Spróbuj odmówić: zwłaszcza po latach dawania, a usłyszysz lawinę pretensji. "Jak możesz! Co Ty sobie myślisz! Potrzebuję tego! Jak możesz być tak samolubny! Tak nie robią prawdziwi przyjaciele!" Nie będzie w tym żadnej troski o ciebie. Będzie walka o utrzymanie statusu quo.

Wybór

Destrukcyjne relacje wciągają, plotkowanie wciąga, bycie w stanie wiecznej walki ze światem, potrafi stać się celem całego życia. 

Tak, ludzie są różni. Nie mam na to specjalnie wpływu, nie mogę nikogo zmienić jednym słowem, nie mogę nikogo nawrócić na pełen łagodności kontakt, kiedy żyje on w świecie złożonym z kłótni i wzajemnej wrogości. 
Mogę jednak wybierać, tak jak wybiera Meryl Streep. Mogę to zostawić, mogę ciąć relacje, które wnoszą więcej zamętu niż dobrych myśli, co więcej: mam moralny obowiązek to robić. Dbanie o siebie jest wpisane w nasz system bezpieczeństwa, stąd właśnie zrodził się egoizm, tu zresztą leżą też zalążki altruizmu. 

Jeśli nie będziesz umiał prawdziwie o siebie dbać, nie będziesz też potrafił z serca dawać. Ani miłości, ani czułości, ani opieki, ani dobrego słowa i serca. 
Ludzie żyjący na permanentnym, emocjonalnym głodzie, nie potrafią troszczyć się naprawdę o nikogo, a zaczyna się to od tego, że nie potrafią zadbać o samych siebie. 

Kto jak nie ja? 

Tak bardzo troszczymy się o "tych innych", tak mocno czujemy się uzależnieni od świata, w którym mówi i żyje się źle, że totalnie zapominamy o głównej, najistotniejszej rzeczy w naszym życiu: o obowiązkach wobec siebie samego

Kto o ciebie zadba, jeśli nie ty? Kto cię odgrodzi od konfliktów i porównań, kto postawi mur, między akademicką dyskusją, w której chodzi o dowalenie uczestnikowi, a nie obiektywną prawdę? Kto będzie tobą, zamiast ciebie? 

Na co czekasz? 

Kiedy poczujesz, że życie pełne hipokryzji, manipulacji, złości, konfliktów, udowadniania, że nie jest się wielbłądem, ranienia się nawzajem, walki o rację i o to, czyje będzie na wierzchu -  to życie męczące, trudne i trawiące nasze najlepsze energetyczne zapasy? 

Ile jeszcze będziesz tak żyć? 

Życzę nam wszystkim, abyśmy dojrzewali jednak przed 50- tką. Abyśmy nie czekali z mądrością na starość, abyśmy dbali o siebie sami i wzajemnie, oraz żyli tak, żeby chciało się żyć. 
Czemu? Bo to, w przeciwieństwie do hipokryzji, małostkowości i wojenek o pietruszkę,  ma po prostu sens. 






Zobacz również

14 komentarzy:

  1. "żyli tak, żeby chciało się żyć" :)
    Fajna myśl i fajnie sformułowana :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj 100% racji! Ja niestety już dojrzałam dzięki różnym doświadczeniom życiowym. Piszę -niestety- ponieważ czuję się przez to bardzo, bardzo staro, choć jestem 35+ :) ale za to tak LEKKO i DOBRZE i W ZGODZIE Z SAMĄ SOBĄ...... :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Jako dzieci wiemy o tym, że mamy prawo do własnego manifestu. Z czasem otoczenie, szkoła i rodzina rysują na naszej samoświadomości znaki, które prowadzą nas na manowce. Wracajmy...

    OdpowiedzUsuń
  4. Małgosiu, nie da się dojrzeć przed 50-tką :))) To jest niemożliwe. Choćbyś przeczytała milion książek i zjadła swój rozum na śniadanie, to jak świat światem ale doświadczenia życiowego nabędziesz tylko na własnej skórze i niestety błędach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dojrzewamy i uczymy się przez całe życie - jak najbardziej. Ale że nie można być dojrzałym przed 50 to się absolutnie nie zgadzam. No zależy jak rozumiemy dojrzałość. Faktem jest, że niektórzy są dojrzali po 30, a inni nie dojrzeją nigdy, nawet u progu setki, można być nieodpowiedzialnym, mało dojrzałym i emocjonalnie błąkać się po rubieżach zarezerwowanych dla nastolatków.

      Usuń
    2. Dokładnie - o dojrzałości decyduje po prostu życie; ludzie których spotykamy na swojej drodze, choroby, zdarzenia losowe etc. :)

      Usuń
    3. I umiejętność uczenia się, wyciągania wniosków oraz pokora.

      Usuń
  5. A co z relacjami których nie można przeciąć,np.matka-córka?
    Matka wymaga dużo,a ja nie chcę i nie mam zamiaru jej tego podać na tacy.Ustawiła się w pozycji że to ona wymaga pomocy ode mnie.Samotna matka,samotna kobieta która wisi na mnie jak bluszcz.Mieszka w bloku a wymaga ode mnie oddzielnego domu z ogródkiem.
    Zakończenie relacji nie wchodzi w grę,bo jak ja wytłumaczę dzieciom,że ich wspaniała babcia do nas nie przyjeżdża,albo my do niej nie jeździmy.No jak?Bo babcią jest dobrą,gorzej jeśli chodzi o bycie moją mamą.Zżera mnie stres przy każdej wizycie.Zżera mnie totalny wk..rw na jej wymagania i zachowanie.Inaczej powinno być,inaczej bym chciała.Spokojnie,miło, kochająco .Staram się odpuścić,wyciszyć,nie nakręcać.Niestety nieraz się nie da jeżeli widać na każdym kroku ,że nic z siebie dać nie chce a wziąć to już tak.
    Uwielbiam Twoje teksty,dają do myślenia i pomagają mi się wyciszyć i poukładać.Pomagasz mi.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lucysiu, a czytałaś letni mój wpis o relacji matka- córka? znajdź, tam na pewno znajdziesz sporo odpowiedzi.
      Dziękuję Ci i pozdrawiam!

      Usuń
  6. Czytałam ,dlatego się wyciszyłam i odpuściłam.Jeszcze raz przeczytam,może coś więcej przyswoję.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chyba wszystko zawiera się w stawianiu granic: dajesz od siebie tyle ile możesz dać, jesteś konsekwentna, komunikujesz to. Zauważ, że masz wpływ przede wszystkim na siebie: piszesz, że zżerają cię nerwy: czemu, po co, jaki jest tego powód? Możesz zmienić swoje nastawienie, możesz spróbować to wyciszyć. Nie zmienisz mamy na siłę.. Mogłoby być lepiej, ale to zależy od 2 stron relacji: jesteś jedną, druga też musi chcieć. Jeśli nie chce, nie rozumie, ograniczaj zły wpływ, stawiaj granice, mocno zastanów się nad tym, co możesz zrobić, aby nie odczuwać negatywnego wpływu na twoje życie. To się da zrobić :) Trzymaj się!

      Usuń
    2. a co do dzieci: dzieci potrzebują jasności w relacjach i prawdy: ja jestem wielką przeciwniczką udawania i tworzenia makiet szczęśliwych rodzin, w których pod pokrywką aż kipi. Takie fałszywe podstawy zawsze się zawalą - kiedyś.

      Usuń
  7. Czytałam świetną książkę "Pokochaj siebie" Wayne W. Dyer. Serdecznie polecam!

    Egzemplarz pełen jest moich podkreśleń i notatek, bo naprawdę jest tam wiele cennych myśli, tak bezpośrednio ujętych, że aż uderzają swoją prostotą i trafnością.
    Po przeczytaniu tego wpisu nasuwa mi się jeden z fragmentów:

    "Zaakceptuj prosty fakt, że wielu ludzi nigdy Ciebie nie zrozumie i że jest to całkiem normalne. Także i Ty nie zrozumiesz wielu ludzi, nawet którzy są Ci bardzo bliscy.
    (...) Przerwij łańcuch wewnętrzny łączący to, co inni myślą, robią i mówią, z Twoim mniemaniem o sobie.
    Miłość własna oznacza, że kochasz siebie; nie wymaga ona miłości innych ani ciągłego przekonywania ich o czymkolwiek."

    OdpowiedzUsuń