O mnie

Jestem optymistką z wyboru i z konieczności - ponieważ uważam, że bez uśmiechu życie staje się szare i nie do zniesienia... [Czytaj dalej]
Psychologia · Inspiracja · Życie
“Nie mam już cierpliwości do pewnych rzeczy, nie dlatego, że stałam się arogancka, ale po prostu dlatego, że osiągnęłam taki punkt w moim życiu, gdzie nie chcę tracić więcej czasu na to, co mnie boli lub mnie nie zadowala. Nie mam cierpliwości do cynizmu, nadmiernego krytycyzmu i wymagań każdej natury.
Straciłam wolę do zadowalania tych, którzy mnie nie lubią, do kochania tych, którzy mnie nie kochają i uśmiechania się do tych, którzy nie chcą uśmiechnąć się do mnie. Już nie poświęcę ani minuty na tych, którzy chcą manipulować.Postanowiłam już nie współistnieć z udawaniem,hipokryzją, nieuczciwością i bałwochwalstwem.Nie toleruję selektywnej erudycji, ani arogancji akademickiej.
Nie pasuję do plotkowania. Nienawidzę konfliktów i porównań. Wierzę, też w świat przeciwieństw i dlatego unikam ludzi o sztywnych i nieelastycznych osobowościach. W przyjaźni nie lubię braku lojalności i zdrady. Nie rozumiem także tych, którzy nie wiedzą jak chwalić lub choćby dać słowo zachęty. Mam trudności z zaakceptowaniem tych, którzy nie lubią zwierząt. A na domiar wszystkiego nie mam cierpliwości do wszystkich, którzy nie zasługują na moją cierpliwość.“
"żyli tak, żeby chciało się żyć" :)
OdpowiedzUsuńFajna myśl i fajnie sformułowana :)
Oj 100% racji! Ja niestety już dojrzałam dzięki różnym doświadczeniom życiowym. Piszę -niestety- ponieważ czuję się przez to bardzo, bardzo staro, choć jestem 35+ :) ale za to tak LEKKO i DOBRZE i W ZGODZIE Z SAMĄ SOBĄ...... :D
OdpowiedzUsuńdojrzałość nie oznacza starości:)))))
UsuńJako dzieci wiemy o tym, że mamy prawo do własnego manifestu. Z czasem otoczenie, szkoła i rodzina rysują na naszej samoświadomości znaki, które prowadzą nas na manowce. Wracajmy...
OdpowiedzUsuńMałgosiu, nie da się dojrzeć przed 50-tką :))) To jest niemożliwe. Choćbyś przeczytała milion książek i zjadła swój rozum na śniadanie, to jak świat światem ale doświadczenia życiowego nabędziesz tylko na własnej skórze i niestety błędach :)
OdpowiedzUsuńDojrzewamy i uczymy się przez całe życie - jak najbardziej. Ale że nie można być dojrzałym przed 50 to się absolutnie nie zgadzam. No zależy jak rozumiemy dojrzałość. Faktem jest, że niektórzy są dojrzali po 30, a inni nie dojrzeją nigdy, nawet u progu setki, można być nieodpowiedzialnym, mało dojrzałym i emocjonalnie błąkać się po rubieżach zarezerwowanych dla nastolatków.
UsuńDokładnie - o dojrzałości decyduje po prostu życie; ludzie których spotykamy na swojej drodze, choroby, zdarzenia losowe etc. :)
UsuńI umiejętność uczenia się, wyciągania wniosków oraz pokora.
UsuńA co z relacjami których nie można przeciąć,np.matka-córka?
OdpowiedzUsuńMatka wymaga dużo,a ja nie chcę i nie mam zamiaru jej tego podać na tacy.Ustawiła się w pozycji że to ona wymaga pomocy ode mnie.Samotna matka,samotna kobieta która wisi na mnie jak bluszcz.Mieszka w bloku a wymaga ode mnie oddzielnego domu z ogródkiem.
Zakończenie relacji nie wchodzi w grę,bo jak ja wytłumaczę dzieciom,że ich wspaniała babcia do nas nie przyjeżdża,albo my do niej nie jeździmy.No jak?Bo babcią jest dobrą,gorzej jeśli chodzi o bycie moją mamą.Zżera mnie stres przy każdej wizycie.Zżera mnie totalny wk..rw na jej wymagania i zachowanie.Inaczej powinno być,inaczej bym chciała.Spokojnie,miło, kochająco .Staram się odpuścić,wyciszyć,nie nakręcać.Niestety nieraz się nie da jeżeli widać na każdym kroku ,że nic z siebie dać nie chce a wziąć to już tak.
Uwielbiam Twoje teksty,dają do myślenia i pomagają mi się wyciszyć i poukładać.Pomagasz mi.Pozdrawiam.
Lucysiu, a czytałaś letni mój wpis o relacji matka- córka? znajdź, tam na pewno znajdziesz sporo odpowiedzi.
UsuńDziękuję Ci i pozdrawiam!
Czytałam ,dlatego się wyciszyłam i odpuściłam.Jeszcze raz przeczytam,może coś więcej przyswoję.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńchyba wszystko zawiera się w stawianiu granic: dajesz od siebie tyle ile możesz dać, jesteś konsekwentna, komunikujesz to. Zauważ, że masz wpływ przede wszystkim na siebie: piszesz, że zżerają cię nerwy: czemu, po co, jaki jest tego powód? Możesz zmienić swoje nastawienie, możesz spróbować to wyciszyć. Nie zmienisz mamy na siłę.. Mogłoby być lepiej, ale to zależy od 2 stron relacji: jesteś jedną, druga też musi chcieć. Jeśli nie chce, nie rozumie, ograniczaj zły wpływ, stawiaj granice, mocno zastanów się nad tym, co możesz zrobić, aby nie odczuwać negatywnego wpływu na twoje życie. To się da zrobić :) Trzymaj się!
Usuńa co do dzieci: dzieci potrzebują jasności w relacjach i prawdy: ja jestem wielką przeciwniczką udawania i tworzenia makiet szczęśliwych rodzin, w których pod pokrywką aż kipi. Takie fałszywe podstawy zawsze się zawalą - kiedyś.
UsuńCzytałam świetną książkę "Pokochaj siebie" Wayne W. Dyer. Serdecznie polecam!
OdpowiedzUsuńEgzemplarz pełen jest moich podkreśleń i notatek, bo naprawdę jest tam wiele cennych myśli, tak bezpośrednio ujętych, że aż uderzają swoją prostotą i trafnością.
Po przeczytaniu tego wpisu nasuwa mi się jeden z fragmentów:
"Zaakceptuj prosty fakt, że wielu ludzi nigdy Ciebie nie zrozumie i że jest to całkiem normalne. Także i Ty nie zrozumiesz wielu ludzi, nawet którzy są Ci bardzo bliscy.
(...) Przerwij łańcuch wewnętrzny łączący to, co inni myślą, robią i mówią, z Twoim mniemaniem o sobie.
Miłość własna oznacza, że kochasz siebie; nie wymaga ona miłości innych ani ciągłego przekonywania ich o czymkolwiek."